List o. Sebastiana Chmiela

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus

Drogi Księże Stanisławie

Drodzy parafianie

Minął już miesiąc od mojego powrotu do Czadu. Dziękuję Panu Bogu i Matce Najświętszej za ten spędzony czas pośród rodziny, przyjaciół i znajomych.

Jeszcze raz serdeczny Bóg zapłać za to ciepłe przyjęcie w kościele parafialnym w Lecce.  

Piszę dzisiaj, aby podzielić się z Wami radością, którą noszę w sercu. W tych ostatnich dniach udałem się na południe do diecezji Doba, gdzie spędziłem trzy lata, do miejscowości Bebo, która należy do parafii Beboto. W 2012, kiedy pracowałem w Bodo, przejęliśmy tą parafię na rok. Następnie, w 2013 roku proboszczem tamtejszej parafii został ksiądz Gerard, ksiądz diecezjalny z Indii.

Dlaczego przybyłem do Bebo? Dlaczego na święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny?

To jest ważne miejsce, chodź nie do końca jeszcze dowartościowane. Co do historii, to już od początku zostało wybrane jako miejsce poświęcone kultowi Najświętszej Maryi Panny. Ojcowie Kapucyni, pierwsi misjonarze, którzy tu przybyli, „upatrzyli” sobie to miejsce, widzieli je jako wyjątkowe.

Co jest w tym miejscu takiego wyjątkowego? Jest to teren, gdzie jest wiele skał a w miejscu centralnym, u podnóża jednej ze skał znajduje się grota, wyglądem przypominająca tą z Lourdes.

Pamiętam dobrze, było to 8 grudnia 2012 roku, kiedy po raz pierwszy przybyłem do Bebo, wywarło na mnie wielkie wrażenie. Na południu Czadu nie ma żadnych wzniesień, a tu nagle miejsce takie jak to, gdzie nad horyzontem górują skały. Piękne widoki, pełne uroku, pełne tajemnicy.

Ojcowie Kapucyni już od lat 50 – tych ubiegłego stulecia postanowili zainicjować tutaj kult Maryjny. W latach siedemdziesiątych a zwłaszcza osiemdziesiątych, kiedy to biskupem Moundou był Mons. Gabriel Balet, przybywali tu wierni z Kelo, Koumra a nawet z N’Djameny. Tutejsi parafianie powtarzali wielokrotnie, że wierni zjeżdżali się niemal z całego Czadu. Wcześniej diecezja ta była bardzo rozległa, bo należały do niej dzisiejsze diecezje Doba, Gore i Lai. Jak opowiadają wierni, na święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny 15 – go sierpnia a także na Niepokalane Poczęcie 8 – go grudnia, samochodów zjeżdżało się do wioski tak dużo, że droga była cała zastawiona. Sam biskup Gabriel Balet zawsze był na tych uroczystościach obecny, a z Moundou do Bebo to około 250 km. Zważywszy na to, że asfaltowych dróg w tym czasie nie było, był to nie lada wysiłek.

Po tragicznej śmierci biskupa w wypadku samolotu w 1989 roku, na tych terenach została utworzona nowa diecezja Doba a biskupem mianowano Misjonarza Kombonianina Michele Russo. On to przez ponad 25 lat był tutejszym pasterzem.

Po tym, jak diecezja Moundou się podzieliła, kult maryjny w Bebo zaczął słabnąć. Ówczesny biskup Michel Russo, aby kontynuować sprawę sanktuarium, sprowadził do diecezji ojców Franciszkanów od Maryi Niepokalanej z Beninu. Ich głównym zadaniem miało być rozpowszechnianie kultu Maryjnego i budowa Sanktuarium w Bebo. Niestety jakoś tak wyszło, że Ojcowie Franciszkanie pozostali w Dobie i przejęli opiekę nad radiem diecezjalnym a sprawa Bebo została odsunięta na drugi plan. Niestety po kilku latach, a dokładnie rok temu Ojcowie Franciszkanie opuścili diecezję. W tym samym czasie biskup Ordynariusz Michele Russo z powodów zdrowotnych musiał zrezygnować z pełnionej funkcji i powrócił do Włoch.

Od roku diecezja czeka na nowego pasterza. Tymczasowo administratorem apostolskim został mianowany Biskup diecezji Lai, też Misjonarz Kombonianin, Miquel Sebastien. Odchodzący biskup Michele Russo nazbierał trochę funduszy na budowę budynku dla pielgrzymów a także studni głębinowych. Ponieważ teren jest skalisty, trzeba było specjalnych maszyn, aby dokonać odwiertów. Z pomocą Bożą opiekujący się diecezją Miguel Sebastian podjął się prac i powstały studnie a w ostatnich miesiącach udało się wybudować budynek dla pielgrzymów. To jednak początek, ale dobry początek. Pamiętam dobrze, jeszcze 8 grudnia zeszłego roku, jak spaliśmy pod gołym niebem. W grudniu raczej nie ma z tym problemu, ale w sierpniu, to pora deszczowa i jeśli deszcz spadnie, to dla pielgrzymów wielka trudność. Jakże dziękowałem Bogu i Matce Najświętszej w zeszłą piątkową noc, kiedy to padał deszcz, a my w raz z pielgrzymami mogliśmy w suchych salach odpocząć.

Widzę, że się już dosyć rozpisałem, stąd kończąc przejdę do rzeczy.

Niestety w całym Czadzie, chodź jest tu już ponad 50 lat ewangelizacji, nie ma żadnego oficjalnego Sanktuarium, a szczególnie Sanktuarium Maryjnego. Jakże ważne dla każdego narodu jest takie miejsce jak Częstochowa, gdzie można pielgrzymować, zanieść troski i znoje, wyspowiadać się i nabrać sił. Kiedy przyjechałem do Bodo w 2011 opowiadano mi o Bebo. Rok później, 8 grudnia kiedy tam przybyłem, poza pięknym miejscem, które zastałem, byłem podłamany. Na placu niewielka grupa kobiet i to wszystko. W grocie nawet ołtarza murowanego nie było. Spytałem wtedy katechisty odpowiedzialnego za to Sanktuarium, gdzie jest wizerunek Matki Bożej, bo szukam go i znaleźć nie mogę. W odpowiedzi zawołał on jednego z ministrantów i poprosił, aby poszedł do jego domu i przyniósł. Takie to były nowe początki.

Zaraz po tym zaczęliśmy na nowo mobilizować wiernych z całej diecezji Doba. W grudniu 2013 roku wraz z grupą pielgrzymów z Bodo poszliśmy na nogach z Beboto do Bebo. To około 20 kilometrów. To niby nie jest wiele, ale jednak coś. Akuratnie w noc przed wyjściem dostałem ataku malarii. Jak doszedłem do Sanktuarium, to zamiast głosić katechezy, to walczyłem z gorączką i przespałem cały dzień.

W zeszłym roku, 8 – go grudnia, byłem już na nowej placówce w N’Djamenie, jednak proboszcz ksiądz Gerard i Siostry bardzo prosili, abym przyjechał i głosił konferencje Maryjne. Oczywiście dwa razy nie trzeba było mnie prosić. Trochę było mi trudno z dojazdem, bo pojechaliśmy z Ojcem Prowincjełem w pierwszych dniach grudnia z wizytacją do Abeche, 900 km oddalonego od N’Djameny. Stąd aby dojechać do Bebo potrzebowałem przebyć około 1500 kilometrów. Gdy dotarłem na miejsce, ku mojemu miłemu zaskoczeniu, prawie z każdej parafii była tu reprezentacja.

Jeśli chodzi o wyjazd w tym tygodniu, to Matka Najświętsza tak wszystko ustawiła, że nie było żadnych przeszkód. Oczywiście, po zamachach, które miały miejsce w stolicy, patrole wojskowe zostały zmobilizowane i tak dla przykładu, to od N’Djameny do Doby mieliśmy kilkanaście barier wojskowych. Wojsko jest jednak bardzo przyjazne dla Misji Katolickiej i nie robi żadnych utrudnień.

Zapomniałem jeszcze nadmienić jedną interesującą rzecz. Sanktuarium to poświęcone jest Naszej Pani Wszystkich Narodów. Nabożeństwo to pochodzi z Amsterdamu. Biskup Michele Russo spotkał niegdyś w Bolonii grupę wiernych, która poprosiła o propagowanie tego nabożeństwa w Jego diecezji. Chętnie na to przystał i tak się zaczęło. Muszę przyznać, że jest to fascynujący tytuł: Pani Wszystkich Narodów. Jakby Tu chciała zjednoczyć wszystkie narody….

Kończąc proszę Was o modlitwę, aby to małe miejsce na nowo promieniowało na cały Czad. Jakbym chciał, aby powstało takie jedno Sanktuarium z prawdziwego zdarzenia. Nie musi być w Bebo. Niech będzie gdzie indziej, ale niech będzie wielkie i promieniujące na całe regiony. Widzę jak ludzie spragnieni są tego, nawet o tym nie wiedząc. Wiem, że to dziwnie brzmi. Często się zastanawiam, czy ta ewangelizacja ostatnich dziesięcioleci nie była zbyt powierzchowna, socjalna…

W krajach ewangelizowanych wcześniej od Czadu, Sanktuaria Maryjne i nabożeństwa ludowe są dziś bardzo silne. Widzę, że Czadowi zabrakło misjonarzy starej daty, którzy, chodź byli prości, to Bogiem silni a sakramenty, nabożeństwa i kult Maryjny widzieli jako jeden z priorytetów duszpasterskich.  

    Maryjo Królowo Polski Wniebowzięta, Ty do której nasz naród pielgrzymuje, Czarna Madonno, wejrzyj łaskawie na ten Czarny ląd, na Czad i podaruj nam naszą czadyjską Jasną Górę.

Święty Stanisławie Kostko i Święty Maksymilianie Mario Kolbe, szaleńcy Niepokalanej, którzy odeszliście do Pana w wigilię i w Święto Wniebowzięcia, rozkochajcie nas w Tej dla której oddaliście wszystko.

Święci Ojcowie naszego Narodu Kardynale Stefanie Wyszyński i Janie Pawle II, niech podejmiemy tu niewolę z 1966 roku, to jedyną niewolę, która jest prawdziwą wolnością. Niech zabrzmi na tej naszej czadyjskiej ziemi nowe Totus Tuus Maryjo, Totus Tuus. Amen.

 Pamiętający w modlitwie i proszący o nią o. Sebastian Maria Chmiel

« z 4 »

Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.